Coraz częściej w przestrzeni publicznej pojawiają się głosy podważające zasadność transformacji klimatyczno-gospodarczej opartej na Zielonym Ładzie oraz regulacjach takich jak CSRD (Corporate Sustainability Reporting Directive). Szczególnie dużo emocji wywołuje propozycja tzw. „pakietu Omnibus” – rewizji ram regulacyjnych, mającej na celu uproszczenie obowiązków raportowych.
Dyskusja ta nie jest wyłącznie techniczna czy legislacyjna – stanowi ona odzwierciedlenie głębszego konfliktu między doraźną racjonalnością polityczną a potrzebą długoterminowej odporności gospodarczej Europy.
Polityka jako czynnik kształtujący ekonomię
Nie sposób analizować zmian regulacyjnych bez uwzględnienia ich kontekstu politycznego. Decyzje podejmowane przez polityków w obszarze środowiska, prawa pracy czy odpowiedzialności społecznej mają realny wpływ na funkcjonowanie rynków, inwestorów i przedsiębiorstw. Propozycja pakietu Omnibus, która sugeruje między innymi podniesienie progu zatrudnienia (do 1000 pracowników) jako warunku objęcia obowiązkiem raportowania niefinansowego, dla wielu środowisk stanowi symboliczny sygnał odwrotu od wcześniej przyjętego kierunku transformacji.
Taki regres – oparty często na populistycznych narracjach o rzekomej nadmiernej biurokratyzacji i spadku konkurencyjności – może jednak nieść za sobą poważne konsekwencje nie tylko dla środowiska i społeczeństwa, ale przede wszystkim dla przyszłej stabilności gospodarczej Unii Europejskiej. Warto zatem wsłuchać się w sygnały płynące ze środowisk, które kierują dobrem gospodarki i jej efektywnością.
GŁOS 1 – nauka.
90 ekonomistów z czołowych europejskich uczelni podważa tezę, jakoby regulacje z zakresu zrównoważonego rozwoju osłabiały konkurencyjność gospodarki. Zamiast tego wskazują na rzeczywiste, strukturalne źródła spowolnienia gospodarczego w Europie – w tym wieloletnie niedoinwestowanie infrastruktury publicznej i usług, spadek popytu wewnętrznego, politykę niskich wynagrodzeń oraz redystrybucję korzyści społecznych z dołu do góry. Eksperci podkreślają, że regulacje na rzecz zrównoważonego rozwoju zaczynają już przynosić realne efekty, a ich osłabianie lub zmiana mogłyby zagrozić stabilności prawnej oraz zwiększyć niepewność po stronie inwestorów.
GŁOS 2 – biznes.
W kwietniu 2025 roku opublikowano wyniki szeroko zakrojonego badania dotyczącego dyrektywy CSRD (Corporate Sustainability Reporting Directive). Badanie przeprowadziła organizacja WeAreEurope we współpracy z HEC Paris oraz innymi instytucjami akademickimi, zbierając odpowiedzi od 1 062 przedstawicieli firm z 26 krajów europejskich. Celem było poznanie opinii przedsiębiorstw na temat obecnej formy CSRD oraz proponowanych zmian w ramach pakietu Omnibus. Jakie wyniki zebrano?
Kluczowe wyniki badania:
- 88% respondentów uznaje CSRD za odzwierciedlenie europejskiej wizji społeczno-gospodarczej,
- 61% firm deklaruje zadowolenie z obecnych przepisów,
- 51% sprzeciwia się uproszczeniom proponowanym w pakiecie Omnibus,
- Wśród firm zatrudniających od 500 do 1000 pracowników, aż 56% chce pozostać objętych zakresem CSRD,
- Tylko 37% firm uważa, że regulacje obniżają konkurencyjność, podczas gdy 46% twierdzi, że nie mają one negatywnego wpływu.
Wyniki te jednoznacznie wskazują, że większość przedsiębiorców dostrzega w CSRD nie tylko obowiązek, ale także potencjalne narzędzie budowania przewagi konkurencyjnej, wzmacniania przejrzystości, stabilności regulacyjnej i przewidywalności inwestycyjnej.
LINK do badań – WEA HEC CSRD Business Survey 2025 Part 1 v150525.pptx
Czyli co dalej?
Zarówno środowiska akademickie, jak i biznesowe wskazują na konieczność kontynuowania kursu transformacji w kierunku zrównoważonego rozwoju. Przeciwnicy tych regulacji opierają się często na uproszczeniach i krótkoterminowej perspektywie politycznej. Tymczasem trwałe fundamenty gospodarki przyszłości wymagają spójnych, ambitnych i stabilnych ram regulacyjnych, które nie tylko ograniczają ryzyko, ale też kreują przestrzeń do innowacji i wzrostu.
Odwrót od CSRD i Zielonego Ładu byłby nie tylko sygnałem politycznej kapitulacji wobec presji populizmu, ale również poważnym błędem gospodarczym – z kosztami trudnymi do odrobienia w perspektywie najbliższych dekad.